Ten wpis miał się pojawić tutaj znacznie wcześniej, ale zakładając bloga nie miałam zamiaru opisywać swojego życia czy zdradzać Wam co robię, czym się interesuję (poza modą ofkors) etc. Poza tym fala "sportowa", która szerzy się na blogach razem z doradzaniem innym w tych kwestiach przez osoby nie mające o tym zielonego pojęcia sprawiła, że moja ogromna chęć wstawienia posta o sporcie nagle zamieniła się w niechęć. Cóż, taka już jestem, często lubię robić na przekór i tak na przykład ostatnio mega mi się spodobał czarny stanik ze srebrnymi ćwiekami, ale że ma go co 2 bloggerka wzięłam ze złotymi (które de facto mi się mniej podobają akurat w tym wydaniu). Ot, bo tak wtedy sobie pomyślałam.
Wracając do sportu - na siłownię zapisałam się 5 lat temu, a dokładnie chłopak mnie zmusił. Szybko jednak zaczęłam się wkręcać, stało się to wręcz moją obsesją - kochaną obsesją i nawet na sylwestra poszłam na siłownię o 14h00 i ćwiczyłam z 1 osobą ... ;-)Intensywnie ćwiczyłam 3 lata, dużo schudłam jednak nadal byłam niezadowolona ze swojego ciała. Dziwiło mnie gadanie znajomych "po pracy jestem zmęczony, nie będzie mnie jutro" albo "jestem padnięty, mam inne rzeczy do roboty". Ja wtedy byłam na 1 roku studiów i nie rozumiałam o czym oni do mnie mówią, bo miałam tylko studia, udzielałam korepetycji i siłownia była wręcz KONIECZNOŚCIĄ w moim harmonogramie dnia. Nawet w przerwie na zajęciach szłam na siłownię (drugi koniec miasta).
Zaczęłam się zdrowo odżywiać oraz interesować tym co jem (pominąwszy słodycze, mój największy nałóg i wróg).
Później z biegiem czasu przez pracę zaczęłam mniej chodzić (co mnie strasznie bolało), był nawet okres, że chodziłam tylko 2 razy w tygodniu co drastycznie odbiło się na mojej sylwetce, na którą tak długo pracowałam. Praca w godzinach 13-21h00 skutecznie uniemożliwiła mi ćwiczenia, bo wstawać o 8 rano nie dałabym rady żeby zdążyć na siłownię, a po 21h00 byłoby juz za późno, bo siłownie zazwyczaj otwarte są do 22h00.
Postanowiłam więc zacząć biegać - kiedyś całe lato codziennie przebiegałam po 4 km, mój najlepszy okres życia - czułam że mogłam wszystko ;-)
zdj zrobione po bieganiu, wybaczcie prezencję
A dziś? Gdyby nie słodycze to już dawno osiągnęłabym to co chcę. Fakt, że nie jesz chleba (był taki okres jakiś czas temu) , ziemniaków , ryżu, smażonego jedzenia (pamiętam jak nie jadłam smażonego i raz chłopak mi przyniósł niespodziankę w postaci bananów w cieście - nie chcecie wiedzieć jak to się skończyło ;p) - fakt ten nie pomoże Ci zgubić tego co chcesz (w moim przypadku brzucha i nóg) jeśli jesz słodycze i kochasz owoce tak jak ja.
Nawet owoce źle wpływają na sylwetkę jeśli się nimi "napchasz" o 23h00 (OMNOMNOM, prawda?). Fakt faktem te cukry są zdrowe, ale również w normalnych ilościach, a nie pochłaniając je bez przerwy (czytaj: ja)
Nawet nie wiecie ile jeszcze mam do powiedzenia na ten temat, ale już widzę, że długość jest powalająca i większość z Was tego pewnie nie przeczyta.
Ruch jest zdrowy, ćwicząc wytwarzamy hormony szczęścia, a my i nasze ciało czujemy się świetnie.
to wie każdy, prawda?;-)
A Aktualnie - dziś zrobiłam 2 km na rozgrzewkę i później ćwiczę z Ewą Chodakowską na ekranie ("turbospalanie").
Dopiero 4 treningi Ewy mam za sobą, a już są efekty! Planuję porzucić siłownię i przejść całkowicie na ćwiczenia aerobowe.
Wracam na Zumbę za miesiąc i dodatkowo ćwiczę z Ewą w domu. Nie wiem czy słyszałyście, ale ponoć Zumba jest aktualnie najlepszym i najskuteczniejszym sposobem na spalenie tkanki tłuszczowej i wyrzeźbienie ciała.
Czasami się przebiegnę żeby utrzymać kondycję. Kiedy dojdę do tego co chcę? Nie wiem, ale Ewa zrodziła nadzieję w mojej głowie! <3 b="b">3>
* Ćwiczenia Ewy Chodakowskiej dostępne są z gazetą Shape co jakiś czas co 2-3 miesiące. Ja poprzednich już nie dostałam, bo cieszą się ogromnym powodzeniem! Najnowsze też już się chyba wyprzedały... Zawsze pozostaje internet, prawda?;-)
Pamiętajcie - każda/y z Was ćwiczy w swoim tempie z inną częstotliwością, każdy jest inny. Każdy ma inne potrzeby. Najważniejsze to ruszyć się z miejsca nawet jeśli nie wyrzeźbimy ciała jak chcemy przynajmniej będziemy zdrowsi ;-))
Bądźmy same/i dla siebie ekspertami!:-))
Nie zapomnijcie tylko o odpowiedniej odzieży oddychającej - jest ona stosunkowo droga, więc poszperajcie w second handach gdzie jest jej mnóstwo!:)
Hej !
tez mam ze zlotymi wiec jest juz nas dwie :) obserwuje i napewno bede zagladac czesciej:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post:)
OdpowiedzUsuńCudownie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na rewanż ;D
Kiedyś i ja dużo ćwiczyłam. Zgubiłam 15kg w 3 miesiące, ale kosztowało mnie to dużo wysiłku. Niestety brak czasu i pośpiech w jakim żyłam sprawiły, że moja waga znowu (powoli) poszła w górę. Nie jest ze mną źle ( nie mam nadwagi :D), ale teraz znowu nad sobą pracuję :)
OdpowiedzUsuńach te słodkości:8
OdpowiedzUsuńNasze małe grzeszki
aaa ja też idę na Zumbę z koleżankami :) i siłownia czy bieganie też obce mi nie są :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam zapał, oby tak dalej :) Jako facet mam pytanie: te ćwiekowe staniki są wygodne ? :D
OdpowiedzUsuńruch to zdrowie:), a staniki są super, choć bardzo odważne:)
OdpowiedzUsuńwww.pomiedzybialymaczarnym.pl
Jeżli zumba jest najlepszym sposobem na spalenie tkanki tłuszczowej, to w takim razie jestem chyba najbardziej odpornym na te ćwiczenia przypadkiem ;d mimo wszystko zgadzam się z tym, że ruch to zdrowie ;) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńhttp://www.nitkafashion.blogspot.com
właśnie, znam osoby, które trenują Zumbę kilka razy w tygodniu i efektu nie widać, poza tym że więcej nie tyją. W moim przekonaniu zumba poprawia samopoczucie, kondycję psychiczną, ale z rzeźbiebiem ciała średnio
UsuńKocham sport, ale kontuzja kolana mi przeszkadza i uniemozliwia tego co chce.:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
A ja się odchudzałam pod okiem dietetyka (przez chorobę nie mogę być taka szczupła, jakbym chciała... leki :/), schudłam 6kg, zaczęłam więcej się ruszać itp., ale kiedy od czerwca zaczęłam chodzić do pracy (zazwyczaj od 15-24) to wszystko szlag trafił! A teraz studia i nie wiem, jak to będzie :(... Myślałam, żeby zapisać się na zumbę, ale nie wiem jeszcze, jaki będę miała plan zajęć :/
OdpowiedzUsuńI szczerze powiedziawszy mi żaden z tych staników się nie podoba... Odważne, ale no nie.
Pozdrawiam serdecznie :)
świetny post, nie powiedziałaś jak ćwiczyć nie znajac sie na tym tylko opowiedziałaś swoja hsitorię która jest owiele ciekawwsza niz post kasi tusk o sporcie w ktorym za pzreproszneiem gowno napisal nic nie wiedzac, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja w zeszlym roku chcialam zaczac chodzic na silownie, bylam kila razy przed zajeciami ok8-9 raano bo tylko wtedy mialam czas, 4 razy w tygodniu w dni powszenie 14-21 co 2ga sob 10-20 pracuje a do pracy jade godzine + studiuje dziennie i w dni co nie pracuje chodze na dodatkowy angielski, do tego chlopak, rodzina i obowizaki domowe... nie starcza mi czasu na silownie ;( ;( a poza tym jak poszlam pierwszy raz na fitness przerazilam sie tempem bo w ogole nie dawalam rady a wiekszosc babek nie miala z tym najmnijeszego problemu, a na silowni - malej dosc sami faceci co zrazilo mnie
OdpowiedzUsuńJa tez cwicze z Ewa!:))
OdpowiedzUsuńćwiczę z Ewą i mam zamiar zapisać się na zumbę :) i zgadzam się, że sport to zdrowie :))
OdpowiedzUsuńNapisałaś, że udzielałaś korepetycji, a co studiujesz?
OdpowiedzUsuńfr i ang ;)
UsuńŁadna jest taka bielizna ale chyba raczej nic poza tym...
OdpowiedzUsuńo kurczaki, ale zbroja... Stanik zaczepno-obronny jak nic:D
OdpowiedzUsuń