Hello! Jak pewnie spora część z Was wie za namową znajomego zapisałam się na maraton w Paryżu, który będzie odbędzie się już 12 kwietnia! Mimo wielu obaw stwierdziłam, że muszę się za siebie porządnie wziąć (w końcu 2 półmaratony i biegi na dyszkę to nie to samo co 42 kilometry!) i od grudnia wdrożyłam w życie czteromiesięczny plan treningowy.
W pierwszych dwóch tygodniach musiałam odpuścić dwa treningi ze względu na sytuacje życiowe (:P) stąd taki przeskok kilometrowy w kolejnych. Nie ukrywam najbardziej jestem zadowolona z ostatnich dni grudnia, bo w tym tygodniu zrobiłam prawie 58 kilometrów!:) Pierwszy raz przebiegłam dystans dłuższy od półmaratonu! Po treningu byłam wykończona - obolałe nogi, problemy z nabraniem powietrza w płuca, ale z taaaaakim bananem na twarzy, że sobie nie wyobrażacie. :) W końcu skoro przebiegłam 24 kilometry to przebiegnę i 26,28,30 i finalnie 42 prawda? ;-)
Cieszą mnie moje statystyki biorąc pod uwagę fakt, że w listopadzie zrobiłam tak mało kilometrów ze względu na kontuzję i problemy zdrowotne. Po Biegu Niepodległości w Żaganiu miałam katastrofę - chyba najmniej przyjemny z wszystkich, bo z obolałym brzuchem i śródstopiem. Biegnąc miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję i skończyło się to na na około 57 minutach. Byłam strasznie wściekła, bo na poprzednim biegu miałam czas 53:30-40... Cóż, mam nadzieję, że teraz aż do kwietnia nie będę miała żadnej kontuzji ani problemów zdrowotnych, bo planuję się konkretnie zajechać ;-)
Przygotowałam dla Was kilka kolaży i moich zdjęć z biegania - jak już wspominałam w którymś poście mi podczas biegania zamiast hormonu szczęścia wydziela się hormon głupawki :D
Enjoy!:)
Zdjęcie poniżej jest z 1 stycznia! Tak, sama nie wiem jak podniosłam się z łóżka na trening o 12 :D
To rozwidlenie bardzo lubię ;-)
Moje pierwsze 24 kilometry uwiecznione na zdjęciu :-P
I grupowa fotka z Toastu Noworocznego Zielonogórskich Biegaczy ;-)
Już się nie mogę doczekać aż ukończę kolejny miesiąc przygotowań!:) Myśl o maratonie była dla mnie zabawna jednak wkręciłam się totalnie - trzymajcie za mnie kciuki please!:)
Piosenka, która nawet w najgorszych chwilach potrafi dodać mi sił i energii. Zresztą jak większość Calvina :))
wariatka:) najlepsze te z zezem i jezykiem wywalonym:) podziwiam ja dopiero zaczynam biegac:)
OdpowiedzUsuńania
To zycze powodzenia w dalszych przygotowaniach :)
OdpowiedzUsuńsuper :))) a jakie buty masz do biegania co to za marka?
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Chyba biegamy po tym samym lesie- piastowski?
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :)
uuu wyzwanie!! ja zaczne od Urbaniam Run w Berlinie we wrzesniu :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńWOW powodzenia!:)
OdpowiedzUsuńpozdr
od nowego roku zaczełam biegać, zobaczymy co z tego będzie, a Tobie zyczę powodzenia!!
OdpowiedzUsuńBuziaki :* i zachęcam do obserwacji - fedricci17.blogspot.com