20 września 2013

Postaw sobie cel i zrealizuj go - biegi długodystansowe

Hej! Dzisiejszy wpis obiecałam Wam już jakiś czas temu, jednakże oprócz zdjęć chciałam załączyć także filmy, na które czekałam. Na próżno, bo nie jestem w stanie zmienić ich formatu :( Uraczę Was za to opowieścią i zdjęciami przed biegami i po biegach.



Moja przygoda z bieganiem


Ogólnie rzecz biorąc moja historia ze sportem zaczęła się 6 lat temu. Mój chłopak intensywnie ćwiczył na siłowni i pewnego dnia namówił mnie bym wybrała się poćwiczyć. Przez tą "wyprawę" wsiąknęłam całkowicie w sport i intensywnie ćwiczyła ok. 4 lata. Udało mi się dużo stracić na wadze, a także zgubić brzuch, który od zawsze był moim utrapieniem. Oczywiście nie było idealnie, wg mnie nadal było fatalnie, ale zawsze już lepiej niż wcześniej ;-) Po jakimś czasie załapałam lenia i przestałam ćwiczyć na ok. 6 miesięcy i niejednokrotnie wracając z pracy po 21h00 jadłam jeszcze obiad (;o)! To poskutkowało przybraniem na wadze i "kobiecą depresją" ;-P  Na siłownię oczywiście wróciłam, ale to już mi nie wystarczało - mojemu brzuchowi zresztą też. Nie mam problemu ze schudnięciem, ale ze zgubieniem brzucha owszem. Nawet stosując róznorakie diety i ćwicząc (także nie jedząc po 18) nie udało mi się nigdy doprowadzić go do takiego stanu jaki bym chciała.

Sporo poczytałam i zrobiłam wywiad środowiskowy i okazało się, że mimo wszystko BIEGANIE jest najlepsze. Oprócz świetnego wpływu na zdrowie ma ono także wspaniały wpływ na naszą sylwetkę i to właśnie dzięki bieganiu zgubimy najwięcej tkanki tłuszczowej. Bieganie, o którym mówię powinno trwać dłużej niż 30 minut, bo wtedy zaczynamy gubić kalorie. Moje biegi zazwyczaj trwają ok. godzinę lub więcej. 

Dwa miesiące temu postanowiłam zapisać się na BIEG BACHUSA oraz PÓŁMARATON ZIELONOGÓRSKI.

Ten pierwszy to 10 kilometrów, natomiast ten drugi "bagatela" 21 km. Zapisując się na ten drugi byłam przekonana, że nie dam rady, ale raz się żyje..


Nadszedł 7 września - Bieg Bachusa. Pierwszy bieg w życiu. Rywalizacja, świetna atmosfera, uśmiechy dookoła - tak, to jest to czego mi brakowało. Brakowało na co dzień gdy biegam sama po lesie lub po okolicznych drogach. Wspaniali ludzie dookoła, których łączy jedno - pasja. 
Mój cel: 10 km w mniej niż godzinę. 


Efekt: 56minut16sekund - szczęście wymalowane na twarzy!:)

(jako że bieg był "nocny" i zaczął się o 19tej postanowiłam założyć bluzę, którą dostałam od sklepu Netmoda - idealna na jesienną aurę, która już się przedostała do Polski- bluza jest bardzo ciepła i przyjemna)

Już po Biegu Bachusa /10km/ wiedziałam, że jestem w stanie przebiec 21 kilometrów w Półmaratonie jednakże cały czas miałam obawy... Na treningach, które robiłam co dwa dni po 13-16kilometrów ledwo dawałam radę, dodatkowo załapałam kontuzję kolana, która później się co jakiś czas odnawiała. 
Za dużo biegałam po asfalcie, co w efekcie przełożyło się na powracający ból w kolanie. Zaczęłam rozkładać trasy - połowa po lesie, połowa po asfalcie, by przyzwyczaić nogi. Zawody, w których brałam udział były tylko i wyłącznie na asfalcie. Udało mi się "wyleczyć" kolana, bo obydwa zaczęły boleć i w niedzielę o godzinie 11h00 ruszyliśmy.

Chwila na fotkę na bloga ;-)



W tych pięknych koszulkach (jeszcze mój ulubiony kolor!) wystartowaliśmy, by po chwili być zaskoczonym konfetti, które dodało nam energii już na starcie!:)



Przez większość biegu biegłam ze znajomym i aż do 15ego kilometra cały czas rozmawialiśmy nie myśląc o zmęczeniu czy "podjazdach", które były zdecydowanie najtrudniejszymi fragmentami. Przy około 16tym kilometrze pobiegłam już sama starając się nadgonić innych i zrobić w miarę dobry wynik.

Bardzo się bałam, że nie zmieszczę się w 3h00 po których to trzeba było zejść z trasy, a skończyło się na tym, że z MAŁYM wysiłkiem miałam czas 2h13min34sek. 
Byłam bardzo szczęśliwa, jednakże wiem, że mogłabym zejść poniżej 2 godzin gdybym tylko chciała. Bieg był dla mnie czystą przyjemnością, dał mi mnóstwo radości, spełnienia i satysfakcji.

Wspaniale zorganizowane obydwa biegi, które sprawiły, że pokochałam bieganie i nie mogę się doczekać przyszłego roku na powtórkę! Kto wie może zdecyduję się jeździć na biegi gdzieś w mojej okolicy, ale to jeszcze czas pokaże...

Teraz jedyne o czym myślę po pracy to bieganie - relax, odpoczynek oraz oderwanie od rzeczywistości.

Nigdy nie sądziłam, że to powiem - BIEGANIE JEST WSPANIAŁE I NAPRAWDĘ MOŻE STAĆ SIĘ PASJĄ. 



Namawiam Was zatem -  biegajcie dla Siebie i dla Własnego zdrowia.  ;-) Poziom endorfin w Waszych organizmach bardzo wzrośnie, a co za tym idzie będziecie szczęśliwsi!:) Buziaki!!


p.s Na mecie czekały na Nas wspaniałe medale:) Sami spójrzcie ;)




10 komentarzy:

  1. wow! jak bylas w stanie tyle przebiec? masakra!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. czapki z glow <3

    OdpowiedzUsuń
  3. gratuluje swietnych wynikow. Marek

    OdpowiedzUsuń
  4. super, motywujacy wpis, oby wiecej takich:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wyniki. przydaloby sie zmotywowac do biegania,poki co mam rowerek w domu ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję!!
    ja nie biegam,wolę finess;)

    OdpowiedzUsuń
  7. BRAAAWO ! 10 km woow :D

    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie :D
    wiolka-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja gdy byłam w podstawówce biegałam w biegach przełajowych, nawet dobrze mi szło ;p ale później zaczęły się problemy z odpornością i choroby gardła i skończyła się moja kariera z biegami ;D Ja na studiach właśnie przybrałam na wadze;p i teraz tak trochę zaczyna mi się kobieca depresja przez brzuszek ;p ale mój zapał się szybko kończy ;p Ale po Tobie w ogóle nie widać brzuszka :) taka chudzinka jesteś :) Cel, jak wiemy został osiągnięty i 10km w mniej niż godzinę jest :) Super, że bieganie wywołuje w Tobie tyle pozytywnych emocji :) i trzymam kciuki za przyszłe świetne wyniki! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy masz szablon bloga :) Ja nienawidzę biegać ale ciebie podziwiam :D Powodzenia ! :) Zapraszam do mnie :http://because-i-like-dots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :* // Thanks for every comment xx